Przejdź do treści

Co czeka branżę windykacyjną

Fot. free-images.com/Pixabay

Ostatnio zaprezentowany projekt ustawy o zawodzie windykatora stanowi odpowiedź na wymagania Unii Europejskiej w tym zakresie.

– Projekt ustawy powstał w odpowiedzi na dyrektywę unijną, która ma za zadanie regulację zawodu windykacji nie tylko w naszym kraju, ale w całej Unii Europejskiej – zwraca uwagę Wojciech Węgrzyński – współzałożyciel i partner w firmie Trenda Group.

Wszystkie zmiany mają dotyczyć tylko i wyłącznie windykacji polubownej

Jego zdaniem wszystkie zmiany mają dotyczyć tylko i wyłącznie windykacji polubownej, ponieważ windykacja sądowa i egzekucja komornicza zostały już wcześniej uregulowane przez ustawodawcę. Oznaczać będzie to, że podmiot w projekcie ustawy, czyli przedsiębiorstwo windykacyjne będzie miało swoje ramy prawne i obowiązki, których będą musieli przestrzegać wraz z windykatorami.

Przedsiębiorstwo windykacyjne będzie musiało być spółką akcyjną z kapitałem 5 mln zł

Według Węgrzyńskiego, jeśli chodzi o najważniejsze założenia: powstaną rejestry firm oraz windykatorów otrzymujących zezwolenia i licencje na prowadzenie działalności i czynności windykacyjnych. – Takie przedsiębiorstwo windykacyjne będzie musiało być spółką akcyjną z kapitałem 5 mln zł – podkreśla. – Windykator będzie posiadał licencję, która zostanie wydana na cztery lata, oczywiście te licencje będą płatne. Zmieni się również to, że w aktach sprawy znajdzie się tzw. nota windykacyjna i ogólnie mówiąc, wskaże ona wszelkie szczegóły sprawy informując dłużnika z czego wynika zadłużenie, kto jest pierwotnym wierzycielem, nota wskaże też prawa dłużnika. To co jest bardzo istotne, to to, że dłużnik będzie mógł złożyć tzw. sprzeciw lub zastrzeżenie, co oznacza, że będzie mógł odmówić słownie, czy też pisemnie (np. listem, czy w formie elektronicznej) prowadzenia rozmów polubownych co jest dosyć ważne, bo firma windykacyjna nie będzie miała prawa kontynuować rozmów, ani kontaktować się z takim dłużnikiem ponownie.

Spotkania bezpośrednio z dłużnikiem będą mogli wykonywać je jedynie windykatorzy z licencją

– Wpłynie to wydatnie na tzw. czynności terenowe, czyli spotkania bezpośrednio z dłużnikiem: będą mogli wykonywać je jedynie windykatorzy z licencją i tu też dosyć kluczowe, po uprzedniej zgodzie takiego dłużnika należy umówić się na konkretny termin pasujący zadłużonemu – podsumowuje założenia projektu Węgrzyński.

Zostanie wprowadzony rejestr firm oraz windykatorów

Ponadto, jak zaznacza, wprowadzenie ustawy będzie wiązało się również z konsekwencjami, mianowicie zostanie wprowadzony rejestr firm oraz windykatorów. – Kolejnym punktem zwrotnym będzie niewątpliwie wprowadzenie nadzoru nad prowadzonymi sprawami. Ostatnimi i najważniejszymi aspektami będzie wyeliminowanie niedozwolonych praktyk windykacyjnych oraz to, że wszystkie sprawy windykacyjne będzie prowadziła osoba posiadająca uprawnienia, osoba, która będzie w pełni wykwalifikowana do pracy w zawodzie, co będzie istotną rzeczą z punktu widzenia potencjalnych klientów – dodaje Węgrzyński.

Jego zdaniem, jak każda ustawa, ma swoje plusy i minusy. – Zaletą będzie bezsprzecznie fakt, iż zyskają na jej wprowadzeniu wykwalifikowane osoby np. w branży detektywistycznej, które będą weryfikować podmioty, badać majątki wśród potencjalnych dłużników, czego nie będą mogli robić windykatorzy. Wadą projektu może być nadmierna ochrona dłużników:

Prawo znowu stoi bardziej po stronie dłużnika, a zapomina się o wierzycielach

– Prawo znowu stoi bardziej po stronie dłużnika, a zapomina się o wierzycielach, czyli tych firmach często pokrzywdzonych, które nie otrzymały swoich środków. Wierzyciel będzie miał wyższe koszty prowadzenia sprawy windykacyjnej, będą mu narzucone kolejne ograniczenia czasowe itp.

Podsumowując, projekt niesie za sobą wiele zmian. Posiada swoje plusy i minusy, mimo wszystko i tak warto przypomnieć, że zawsze należy dogłębnie sprawdzać kontrahentów przed podjęciem współpracy, aby nie musieć martwić się o swoje pieniądze – stwierdza na zakończenie Węgrzyński.
Udostępnij: