Przejdź do treści

Czy to już koniec umów B2B?

Fot. Pro Consilio

Nowa dyrektywa unijna dotycząca form zatrudnienia, która ma na celu poprawę warunków pracy, umożliwi wkrótce urzędnikowi PIP (Państwowej Inspekcji Pracy) autorytarne podejmowanie decyzji czy osoba świadcząca pracę w ramach umowy B2B nie jest przypadkiem pracownikiem.

Jeśli uzna że tak, będzie miał prawo do wydania nakazu zmiany umowy B2B, umowy zlecania czy umowy o dzieło na umowę o pracę – napisała dr Elżbieta Sobów, właścicielka biura rachunkowego Pro Consilio.

Jaj zdaniem zmiany proponowane przez UE będą wiążące dla państw członkowskich, jednocześnie jednak pozostawiają pewną swobodę w ich realizacji. Obecnie czekamy na to, jaki ostateczny kształt przyjmie ustawa, której zadaniem będzie wdrożenie wspomnianych zmian.

Czy UE nie posuwa się za daleko przyjmując takie regulacje? Uważam, że zdecydowanie tak

– Trudno jednak nie podjąć dyskusji czy Unia Europejska nie posuwa się za daleko przyjmując takie regulacje. Uważam, że zdecydowanie tak – podkreśla ekspertka. – Zbyt szczegółowa regulacja prawna w tym zakresie i przyjęcie rozwiązania, w którym ktoś samodzielnie będzie decydował o tym, czy konkretne świadczenie usług to umowa B2B czy umowa o pracę, jest dużym problemem dla obu stron takiej współpracy.

W opinii Elżbiety Sobów zmiany jakie są wprowadzane przez UE, w bardzo szerokim tego słowa znaczeniu, nakładają na nas Europejczyków coraz większe ograniczenia. W przypadku prawa pracy urzędnicy unijni uznali widocznie, że my sami nie możemy, nie umiemy, nie potrafimy poukładać wspólnych relacji. Trudno nie zauważyć narracji jaka jest podawana w uzasadnieniu wprowadzanych działań, iż mają one na celu poprawę sytuacji pracowników, a także zapewnienia prawidłowego zatrudnienia osób wykonujących pracę.

Czy wprowadzane zmiany wynikają z  troski o poszkodowanych pracowników? – pyta ekspertka. – Obawiam się, że nie

– Czy faktycznie to przyświeca unijnym urzędnikom? Czy wprowadzane zmiany wynikają z  troski o poszkodowanych pracowników? – pyta ekspertka. – Obawiam się, że nie. Odnoszę wrażenie, że chęć uregulowania tego zagadnienia wynika prawdopodobnie z tego, że urzędnicy UE i poszczególnych państw UE, widzą ile pieniędzy im ucieka w przypadku funkcjonowania umów  B2B. Usilne starania związane z autorytarnym decydowaniem przez urzędnika o tym czy jest to umowa B2B czy umowa o pracę, wynika raczej z troski o budżety państw.

Dlaczego?

– Dlatego, że zakładając działalność gospodarczą przedsiębiorcy przysługuje dużo większy wachlarz możliwości uwzględniania kosztów uzyskania swojego przychodu niż pracownikowi – wyjaśnia Elżbieta Sobów. – Pracownik niezależnie od wysokości swoich przychodów ma prawo jedynie do ustalonej przez rząd niewielkiej kwoty kosztów. Dzięki czemu podstawa do opodatkowania jest wysoka. Jeśli prowadzisz działalność gospodarczą możesz w kosztach uwzględnić różnego rodzaju wyposażenie, takie jak choćby telefon, laptop. Możesz kupić na firmę samochód, odliczyć koszty jego eksploatacji. Tym samym zmniejszasz podstawę do opodatkowania oraz płacone podatki. Przedsiębiorca dodatkowo może wybrać sobie formę opodatkowania swoich przychodów, a jest ich kilka. Dzięki temu można więc zaoszczędzić i na składkach ZUS i na podatku dochodowym.

– Tak sobie myślę, że to jest chyba największy problem, który boli urzędników – uciekające pieniądze – podkreśla ekspertka.

Przecież nikt nie zmusza do wybrania najtańszej, najuboższej wersji składek ZUS

– Ktoś oczywiście podniesie tu zaraz argument, że w przypadku umowy b2b, osoba świadcząca pracę w ten sposób jest poszkodowana, bo zostanie bez emerytury, bo nie dostanie chorobowego – pisze dalej Elżbieta Sobów. – Na to ja odpowiem, że przecież nikt nie zmusza do wybrania najtańszej, najuboższej wersji składek ZUS. Jesteś przedsiębiorcą – Ty decydujesz. Wierzysz w ten system, płać składki od podstawy jakiej chcesz, do limitu określonego przez ZUS. Będziesz mieć wysoką emeryturę i chorobowe. Dokładnie tak jak zakładasz, że miałbyś gdyby to była umowa o pracę. Twój biznes – Twoja decyzja.

– Małe i średnie przedsiębiorstwa próbując utrzymać swoją konkurencyjność podejmują wszelkie możliwe działania by ciąć koszty, co obecnie jest fundamentalne dla ich przetrwania. Niestety obserwuję, że stwarza się im takie warunki, w których wkrótce niemożliwym będzie przetrwać – tworzy się tzw. błędne koło. Oceniając bardzo szeroko podejmowane działania Unii Europejskiej, uważam że zaczynamy stąpać po kruchym lodzie.

Czy Unia Europejska chyli się ku upadkowi? Może i ryzykowne stwierdzenie, ale obawy uważam za uzasadnione – pisze na zakończenie Elżbieta Sobów.
Udostępnij: