Podczas II Kongresu ESG – Liderzy zrównoważonego rozwoju na rzecz ekosystemu ESG w panelu „Zrównoważone rolnictwo, gospodarka leśna i bioróżnorodność – oczekiwania konsumentów” dyskutowano o bezpieczeństwie żywnościowym w obliczu wojny rosyjsko-ukraińskiej, która wybuchła na dobre 24 lutego 2022 r.
Stale niedoceniony, a jednak strategiczny sektor – gospodarka leśna w Polsce
Rolnicy i leśnicy muszą badać struktury społeczne i przewidywać to, co wydarzy się na przestrzeni kolejnych kilkudziesięciu lat. Debatowano także o stale niedocenionym, a jednak strategicznym sektorze jakim jest gospodarka leśna w Polsce – poinformował portal Centrum Informacji.
W panelu wzięli udział Elżbieta Kwiecińska-Prysłopska, dyr. generalna Stowarzyszenia Polska Wódka; Jacek Janiszewski, przewodn. Rady Programowej Stowarzyszenia „Integracja i Współpraca”, b. minister rolnictwa i rozwoju wsi; Jan Tabor, zastępca dyr. generalnego ds. Gospodarki Leśnej w Lasach Państwowych; Michał Orzechowski, kier. Zakładu Urządzania Lasu w Instytucie Nauk Leśnych, w SGGW w Warszawie oraz Krzysztof Stereńczak, zastępca dyr. ds. naukowych w Instytucie Badawczym Leśnictwa. Panel poprowadził Wojciech Szeląg, red. portalu Interia.pl.
Trzeba skoncentrować się na przewidywaniu przyszłości
Jacek Janiszewski uważa, że obecnie trzeba skoncentrować się na przewidywaniu przyszłości, bo sama analiza przeszłości, tego jak rynek reagował na różne wydarzenia kiedyś, nie jest już wystarczająca. Przykładem jest wojna za wschodnia granica Polski czy globalna pandemia koronawirusa SARS-CoV-2 .
– To wydarzenia, których nikt się nie spodziewał, i których wpływ na gospodarkę żywnościową okazał się olbrzymi. Część artykułów, które można wyprodukować w Polsce, należy produkować. Nie można kierować wyłącznie własnym interesem, ale interesem całego państwa. Taki proces zyskuje wtedy miano polskiej racji stanu, przeciwko któremu nie wolno występować – stwierdził Janiszewski.
Ważna jest zrównoważona produkcja
Elżbieta Kwiecińska-Prysłopska, podkreślała w swej wypowiedzi, jak ważna jest zrównoważona produkcja i jak bardzo Polska zależna jest od bezpieczeństwa łańcuchów dostaw. – Przed rozpoczęciem działań wojennych Ukraina była trzecim producentem wódki na świecie, Polska była na czwartym miejscu. Dziś ta produkcja wygląda już zupełnie inaczej. Innym przykładem jest to, że większość producentów kupowała szklane butelki i nakrętki właśnie na Ukrainie i w Federacji Rosyjskiej. Dziś jest to niemożliwe – przypomniała Kwiecińska-Prysłopska, zwracając przy tym uwagę jak działa system rynku: – producenci są zmuszeni szukać nowych dostawców, którzy podnoszą w tej sytuacji ceny, co ostatecznie przekłada się na cenę produktu w sklepie, a w ostatecznym rozrachunku na portfel konsumenta.
Pojawiła się szansa, by zdegradować dotychczasowego potężnego producenta alkoholu – Rosję
Kwiecińska-Prysłopska dodała też, że choć polska wódka musi być produkowana w kraju, co wymusza chronione oznaczenie geograficzne produktu, to wojna za wschodnia granicą wpłynęła na wewnętrzny przemysł spirytusowy. Pojawiła się jednak szansa, aby zdegradować dotychczasowego potężnego producenta alkoholu jakim jest Federacja Rosyjska. – Żeby jednak eksportować wódkę w dużych ilościach musimy być przede wszystkim, jako branża, silni w Polsce – zauważyła i dodała, że polskie produkty mają szansę zastąpić produkty rosyjskie, na które teraz jest nałożone embargo.
Wojna rosyjsko-ukraińska, choć wydawało się to paradoksalne, ma również duży wpływ na polskie lasy, a co za tym idzie, również na przemysł drzewny.
Nie sprowadza się już drewna z Federacji Rosyjskiej i Republiki Białorusi
– Przez wydarzenia na wschodzie Europy nie sprowadza się już drewna z Federacji Rosyjskiej i Republiki Białorusi, a były to ogromne ilości. To zmienia układ sił i presję na zasoby w Polsce – wyjaśniał Jan Tabor. Zaznaczył przy tym, że to wcale nie oznacza, że wycinamy więcej drzew Polsce. – Pozyskujemy tyle drewna ile możemy, zgodnie z wiedzą leśną i bez szkody ekosystemu.
W sytuacji wojny rosyjsko-ukraińskiej wyzwaniem zapewnienie odpowiedniej podaży surowca, w tym dystrybucji drewna
Dowodził on też, że las jest strategicznym obszarem gospodarki, i podobnie jak rolnictwo, stanowi o jej niezależności. – Zrównoważona gospodarka leśna opiera się na trzech filarach: funkcji społecznej, ekologicznej i gospodarczej. Dysponując sektorem leśnictwa, zdrowym lasem, stabilną podażą surowca drzewnego, ale też stabilnym ekosystemem, który odpowiada za jakość ludzkiego życia, możemy mówić o suwerenności Polski – powiedział Tabor. Dodał też, że obecnie, w sytuacji wojny rosyjsko-ukraińskiej, wyzwaniem jest zapewnienie odpowiedniej podaży surowca, w tym dystrybucji drewna.
Prywatne lasy w tej chwili nie są do końca wykorzystywane
– System sprzedaży musi też chronić niewielkie, z perspektywy dużych koncernów, przedsiębiorstwa. To często rodzinne przedsiębiorstwa – zauważył. – Wzrost pozyskania drewna w Polsce, czyli surowca, który należy traktować jako strategiczny, nie jest możliwy – stwierdził Michał Orzechowski. Wyjątkiem w tej sytuacji mogą być jednak zasoby leśne, którą nie są w rękach skarbu państwa, czyli 20 proc. obszarów leśnych w Polsce. – To prywatne źródło surowca, które w tej chwili nie jest do końca wykorzystywane.
Uczestnicy debaty „Zrównoważone rolnictwo, gospodarka leśna i bioróżnorodność – oczekiwania konsumentów” zgodzili się też, że bioróżnorodność nie powinna ograniczać się wyłącznie do lasów, ale przede wszystkim powinna być obecna na terenach rolniczych.
Program zadrzewień śródpolnych może zmienić sytuację bioróżnorodności na terenach rolnych
– Różnorodność powinna być kreowana w miejscach, w których jej nie ma, a nie tylko na obszarach silnie różnorodnych biologiczne – przekonywał Michał Orzechowski, mając właśnie na myśli lasy. Dodał też, że istnieje już program zadrzewień śródpolnych, który może zmienić sytuację bioróżnorodności na terenach rolnych.
Musimy zrobić wszystko, aby przygotować polskie lasy na nadchodzące zmiany
Leśnicy znaleźli się w skomplikowanej sytuacji, bo o ile rolnicy planują zasiewy w krótkim okresie czasu, najczęściej w perspektywie roku, leśnicy muszą planować w okresie 100-150 lat, przewidywać postępy ocieplenia i obecność nowych, inwazyjnych gatunków zwierząt. – Mamy świadomość tych procesów, znamy ich mechanizmy działania i musimy zrobić wszystko, aby przygotować polskie lasy na nadchodzące zmiany – uważa Jan Tabor.
Uczestnicy panelu „Zrównoważone rolnictwo, gospodarka leśna i bioróżnorodność – oczekiwania konsumentów” zauważyli, że wśród rolników brakuje świadomości tych zmian. Jacek Janiszewski przedstawił scenariusz, który może się spełnić, jeśli w sektorze rolnictwa nic się nie zmieni:
Siać będziemy to samo zboże, zmieniając je genetycznie, co wcale nie będzie dobre dla naszego zdrowia
– Wciąż będziemy orać tą samą ziemie, która coraz bardziej jest wyjałowiona, coraz więcej będziemy dodawać chemii, tylko po to, aby zwiększyć jej plenność, a siać będziemy to samo zboże, zmieniając je genetycznie, co wcale nie będzie dobre dla naszego zdrowia.
Brak odpowiedniego poziomu wiedzy i świadomości zrównoważonego rozwoju, to problem, który dotyczy rolników i polityków, którzy myślą w krótkoterminowym okresie, najczęściej czterech lat.
Leśnicy pracują z bardzo szeroką perspektywą przeszło stu lat, dla dobra przyszłych pokoleń
– Ktoś, kto wciąż jeszcze nie do końca rozumie, czym jest zrównoważony rozwój powinien brać przykład z leśników, którzy pracują z bardzo szeroką perspektywą przeszło stu lat, dla dobra przyszłych pokoleń i dobrostanu środowiska – podkreślił Damian Kuraś.