„Jestem zbyt biedny, aby kupować tanio” – w świetle tego powiedzenia Polska jawi się jako kraj, który ma górę złota i nie wie, na co jeszcze wydać pieniądze. Który stać na tanie zakupy w ciemno.
Tak przynajmniej wynika z jednej z debat poświęconych budownictwu, mającej miejsce podczas XVI Europejskiego Kongresu Gospodarczego (EEC) w Katowicach – napisał publicysta Bogusław Mazur na portalu Salon24.pl.
Rynek budowlany wnosi, w zależności od metodologii liczenia, 7-10 proc. PKB
Jego zdaniem warto się wsłuchać w opinie, które padły podczas debaty „Budownictwo – inwestycje, przetargi, konkurencja”, bo uczestniczyli w niej ważni uczestnicy rynku budowlanego. Wojciech Trojanowski, członek zarządu Strabag, Piotr Kledzik, prezes PORR SA, Marek Mazurek, prezes Izostal SA, Hubert Nowak, prezes Urzędu Zamówień Publicznych, Artur Popko, prezes Budimex SA – to ludzie, którzy grają pierwsze skrzypce w branży budowlanej.
– Rynek budowlany wnosi, w zależności od metodologii liczenia, 7-10 proc. PKB i zatrudnia od 0,5 mln do 1,3 mln osób – przypomniał moderator debaty Jan Styliński, prezes Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa.
Moja firma jest na stepie, ale mam dobrą cenę
Co boli branżę, a tak naprawdę co powinno być bolesne dla wszystkich którym zależy na dobrych drogach, kolejach i obiektach infrastrukturalnych? Odpowiedź jest prosta – takie same traktowanie w czasie przetargów publicznych firm solidnych i już działających na rynku z firmami spoza Europy, o których da się często powiedzieć tyle, że istnieją. Szczególnie z krajów azjatyckich. One też składają oferty i nie ma możliwości, aby je zweryfikować.
Ich napływ był widoczny już w ub. roku. I wygrały 25 proc. postępowań rozpisanych przez Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad, nie dysponując żadnym już istniejącym potencjałem na polskim rynku. Podpierały się przy tym czasem, na co zwracano uwagę, gwarancjami z „bardzo dziwnych zakątków świata”. W praktyce wygląda to tak, że pojawia się firma, która składa ofertę o 20 proc. tańszą niż najniższe oferty firm obecnych na rynku. A że decyduje kryterium cenowe, więc wygrywa przetarg.
Certyfikaty albo do widzenia
Uczestnicy debaty zgodnie podkreślali, że inne europejskie kraje chronią swe rynki tworząc dziesiątki branżowych certyfikatów, dotyczących różnych kwestii, łącznie z dotyczącymi zarządzania. Bez ich skolekcjonowania żadna firma nie ma prawa przystąpić do przetargu. I takie certyfikaty powinny być zastosowane – po ich wypracowaniu z firmami już obecnymi na rynku – w Polsce. Mogą być one wprowadzone także na drodze ustawowej po warunkiem, na który wskazał prezes Wojciech Trojanowski, że do ustawy będą przygotowane też rozporządzenia, bez których będzie ona łatwa do obejścia.
Punktowanie jadących na gapę
Lecz clou problemu jest wprowadzenie możliwości weryfikacji zasobów kadrowych, technicznych i finansowych. „Oświadczamy że mamy i co nam zrobicie” – opisał obecny stan, w którym pojawia się firma z Azji i oświadcza, że potrafi „za psie pieniądze wykonać dużą inwestycję”, prezes Wojciech Trojanowski. Jego zdaniem w przetargach powinny być przyznawane punkty nawet za inwestowanie w edukację, jak też oczywiście w sprzęt i trud w dochowywaniu najwyższych standardów.