Francuska gazeta L’Express poinformowała, że rząd niemiecki wspiera określone fundacje międzynarodowe w celu osłabienia energetyki jądrowej we Francji. Jedna z nich działa także w Polsce – napisał Wojciech Jakóbik, red. naczelny portalu BiznesAlert.pl.
Wraz z nasilającym się kryzysem klimatycznym dyskusja nt. alternatyw dla węgla nabiera w Polsce tempa
Fundacja Heinrich Boell Stiftung działa także na terytorium Polski. Wydała w 2020 r. broszurę krytyczną wobec energetyki jądrowej. – Wraz z nasilającym się kryzysem klimatycznym dyskusja nt. alternatyw dla węgla nabiera w Polsce tempa. Broszura przedstawia jeden z możliwych kierunków transformacji polskiego sektora energetycznego – rozwój energetyki jądrowej. Analiza wskazuje na wysokie koszty i długi czas realizacji, a także na niekompatybilność atomu z trendami unijnymi – czytamy dalej.
Fundacja Boella w Polsce jest krytyczna wobec polskich planów jądrowych i uznaje je za trudne do realizacji
Polacy chcą mieć pierwszy reaktor w 2033 roku i 6-9 GW w 2043 roku. Pierwszy reaktor ma stanąć na Pomorzu w technologii amerykańskiej AP1000. Możliwy jest też projekt „prywatny” w technologii koreańskiej APR1400. Liczne firmy interesują się także małymi reaktorami SMR.
W ostatnich latach normą są wieloletnie opóźnienia przy tego rodzaju inwestycjach
– Szumne zapowiedzi polityków, którzy przekonują, że już w 2033 r. pierwszy polski reaktor rozpocznie pracę trzeba traktować z dużą ostrożnością – w ostatnich latach normą są wieloletnie opóźnienia przy tego rodzaju inwestycjach. Podobnie z kosztami, które „na wyjściu” okazują się co do zasady znacznie wyższe niż „na wejściu” – pisze Michał Olszewski na stronach polskiej filii fundacji Boella.