Nie wszystkie procesy rekrutacyjne cieszą się jednak takim samym zainteresowaniem naszych wschodnich sąsiadów. W obawie o własne bezpieczeństwo, Ukraińcy unikają zatrudnienia w miejscach, które znajdują się w czerwonej czy żółtej strefie. Kandydatów do pracy w tych regionach jest nawet 11-krotnie mniej niż w miejscach, gdzie epidemiczne obostrzenia nie obowiązują.
Od soboty 3 października br. w czerwonej strefie znajduje się aż 16 powiatów oraz Sopot. Natomiast w żółtej 28 powiatów, w tym także Gdańsk, Gdynia, Rzeszów, Kielce, Nowy Sącz czy Szczecin. W sumie to 51 powiatów, w których obowiązują obostrzenia dotyczące m.in. organizowania kongresów i targów, limitu osób w siłowniach czy kinach oraz na imprezach rodzinnych. Okazuje się jednak, że rozporządzenie wpływa też na lokalny rynek pracy i mniejsze zainteresowanie zatrudnieniem w tych regionach ze strony pracowników z Ukrainy.
- Awersja do ryzyka i troska o własne bezpieczeństwo to naturalna postawa w obliczu panującej epidemii. Dlatego nie należy się dziwić, że pracownicy z Ukrainy wolą unikać pracy w czerwonych strefach. Zwłaszcza, że dla nich jako osób spoza naszego kraju, nie jest oczywiste, dlaczego dany region znalazł się w żółtej czy czerwonej strefie. A np. w Sopocie jest to pochodna wzmożonego ruchu turystycznego, który teraz ustał całkowicie. W rekrutacjach, które prowadzimy widać wyraźnie, że informacja o koronawirusie ma ogromne znaczenie i chodzi nie tylko o sytuację w danym regionie, ale głównie w konkretnym zakładzie pracy - mówi Krzysztof Inglot, prezes Personnel Service.
Z „Barometru Polskiego Rynku Pracy” Personnel Service wynika, że 61% osób, które wcześniej pracowały w Polsce planuje ponowny przyjazd do naszego kraju za pracą. Są to głownie młodzi Ukraińcy od 18 do 35 roku życia (64%) oraz ze specjalistycznym wykształceniem średnim (69%). Dla tych osób głównym powodem decyzji o emigracji pozostaje wizja wyższych zarobków, które nawet 4-krotnie przewyższają te oferowane w ich ojczyźnie. Okazuje się jednak, że stawka godzinowa przestała być głównym argumentem przy podejmowaniu decyzji o wyborze konkretnego pracodawcy. W obliczu zagrożenia jakie stanowi epidemia koronawirusa, bezpieczeństwo zaczyna wysuwać się na prowadzenie i to ono decyduje ostatecznie o przyjęciu pracy w danym miejscu.
Z doświadczeń Personnel Service wynika, że na rekrutacje w miejscach, które znajdują się w czerwonej albo żółtej strefie zgłasza się nawet 11-krotnie mniej chętnych, niż w regionach, w których nie obowiązują obostrzenia. Dla przykładu, do fabryki, w której nie było przypadku koronawirusa rekrutuje się nawet 100-150 osób tygodniowo. Natomiast w zakładach, w którym wykryto tę chorobę, zainteresowanie spada do kilkunastu pracowników.