Oznacza to siódmy z rzędu miesiąc, kiedy wśród menedżerów logistyki optymiści przeważają nad pesymistami - co więcej przyrasta tych pierwszych - zauważa Konfederacja Lewiatan (KL).
Według dr Sonii Buchholtz, głównej ekonomistki KL można odnieść wrażenie, że w danych znalazły ujście: odporność polskiego eksportu i duże zapotrzebowanie krajowe na niektóre dobra (np. AGD) oraz nadzieje wzbudzone przez program szczepień.
- Wskaźniki składowe PMI dostarczają jednak bardziej złożonego obrazu sytuacji w przetwórstwie. Wprawdzie notuje ono rosnącą liczbę nowych zamówień (w tempie znanym z długookresowych trendów), jednak systematycznie większy wkład mają zamówienia zza granicy (w styczniu najwyższe od 3 lat). Nie podąża za nimi produkcja (trzeci miesiąc spadków). IHS Markit zwraca uwagę na rolę kwarantann w ograniczaniu mocy produkcyjnych. Nie widzimy tego jednak w danych dla całej gospodarki - dodaje Buchholtz.
- Niezależnie, deficyty kadr dają się we znaki - wzrost popytu uzasadniałby tzw. chomikowanie pracy (niezwalnianie, aby uniknąć kosztów rekrutacji przy szybkim odbiciu popytu) oraz rosnące zatrudnienie. Konsekwencją braków pracowników jest wzrost zaległości (błędnie postrzegany w PMI jako korzystny). Czas dostaw rośnie do poziomów znanych z marca i kwietnia - uważa ekspertka KL.
W jej przekonaniu obserwujemy kumulujące się zapasy materiałów. Ich przyczyny są wielorakie: fizyczny brak dóbr a także ryzyko niedostępności oraz produkcja poniżej planowanej (za brakiem pracowników idą niewykorzystane surowce). Niedostępność materiałów to bardzo problematyczne zjawisko nie tylko z powodów technologicznych. Rzadkie dobra są cenione wyżej, stąd inflacja kosztów, która w styczniu osiągnęła poziomy nienotowane od niemal dekady. Zmniejszanie marż producentów nie jest dłużej możliwe, co doprowadza do przenoszenia części kosztów na klientów.