Każda pochwała powinna go cieszyć. Akurat na taką pochwałę zasługuje jego projekt wprowadzenia do szkół nowego przedmiotu: biznes i zarządzanie. Ma on obowiązywać od września 2023 r., a za kilka lat znajdzie się na maturze jako przedmiot do wyboru - pisze Jerzy Wysocki na swym blogu na portalu Warsaw Enterprise Institute .
- W polskim systemie szkolnictwa przewidzianych jest 60 godzin lekcyjnych zajęć związanych z ekonomią i finansami, w ciągu 12 lat edukacji. (…) To zdecydowanie za mało - uważa minister. Jego zdaniem, w nowym przedmiocie „mieści się wszystko, co jest potrzebne młodemu człowiekowi, żeby poznał świat finansów, świat zarządzania, żeby mógł od początku podejmować racjonalne, rozsądne decyzje finansowe”. Przedmiot ma być nauczany nowocześnie: wprowadzanie projektów, praca zespołowa, realne biznes case-y, jakie mamy, chociażby na studiach MBA.
Można powiedzieć: najwyższy czas. Narodowy Bank Polski cyklicznie przeprowadza „Badania świadomości i wiedzy ekonomicznej Polaków”. Wnioski płynące z publikowanych raportów są niepokojące. Samoocena wiedzy ekonomicznej Polaków jest dość niska. Jedynie 8 proc. uważa, że ich wiedza jest raczej duża. Autorzy raportu popartego testowymi badaniami wiedzy stwierdzają, że ponad 60 proc. polskiego społeczeństwa wymaga podstawowej edukacji w zakresie ekonomii i finansów. Są to przede wszystkim najmłodsi (15–24 lata) i najstarsi (po 55. roku życia).
Z kolei panel badawczy Ariadna podaje, że prawie co czwarty Polak (23 proc.) nie rozumie wpływu inflacji na wartość nabywczą pieniądza. Zadane respondentom pytanie było banalnie proste: „Zakładając, że w roku ubiegłym odłożyłeś do skarbonki 2000 zł, a inflacja roczna wynosi 10 proc., to jaką wartość nabywczą ma teraz to 2000 zł?”. Przy okazji wyszło, że w brakach zrozumienia skutków inflacji przoduje elektorat Prawa i Sprawiedliwości, a najlepiej wypadają zwolennicy Koalicji Obywatelskiej. Słabo lokują się ludzie młodzi, co potwierdza tylko tezę o braku właściwej edukacji w szkołach.
I jeszcze inne badanie, także zrobione przez panel Ariadna. Respondentów zapytano: „Jakie Twoim zdaniem jest główne źródło pieniędzy na wypłaty programu 500 plus?”. Odpowiedzi mogą szokować. Tylko 38 proc. badanych zaznaczyło odpowiedź „z podatków, które ja płacę”. A pozostali badani? Uważają, że „z podatków, które płacą inni ludzie” – 23 proc., „z pieniędzy rządowych” – 12 proc., „z podatków płaconych przez firmy” – 5 proc. 21 proc. Polaków w ogóle nie wie, skąd biorą się te pieniądze. I podobnie, jak w poprzednio przytaczanych badaniach, najniższą wiedzą ekonomiczną wykazali się wyborcy rządzącej formacji, która to właśnie program „500 plus” wprowadziła. Może właśnie dlatego jest formacją rządzącą…