Przejdź do treści

…w przeciwnym razie zostaniemy po prostu fizycznie zniszczeni

Fot. Fundacja Elochim

Poruszający list Fundacji Elochim z ukraińskiego Korostenia, miasta liczącego przed wojną około sześćdziesiąt tysięcy mieszkańców z obwodu żytomierskiego, opublikował portal kurier365.pl.

„Zwykli ludzie toczą tam walkę o codzienne sprawy żywność, ubranie i ogrzanie domu i angażują się w pomoc swoim obrońcom na froncie. Zanim wojna rozpoczęła się na pełną skalę, była często omawianym tematem w wiadomościach. Wielu ekspertów twierdziło, że wszystko będzie dobrze, bo ta wojna nie byłaby korzystna dla nikogo. Dało się wyczuć napięcie, ale nikt nie wierzył, a tym bardziej nie wyobrażał sobie, że wybuchnie naprawdę.

23 lutego br., w środę, ludzie zakończyli swoją działalność i poszli odpocząć z planami na nowy dzień, ale te plany nie miały zostać zrealizowane.

Na niebie słychać było szum rakiet i samolotów. Nikt nie wiedział, co robić

Większość z nas obudziła się po telefonach od rodziny i przyjaciół, którzy krzyczeli w panice, że bombardują duże miasta. Na niebie słychać było szum rakiet i samolotów. Nikt nie wiedział, co robić, ale każdy z nas miał jasne przekonanie, że nie powinniśmy siedzieć i czekać z założonymi rękami.

Nasze władze wojskowe próbowały nas uspokoić, mówiąc, że wojna nie wpłynie na ludność cywilną i, że wszystkie ataki rakietowe i bombowe będą dotyczyły tylko obiektów wojskowych i infrastruktury krytycznej.

Pobyt w mieście stał się niebezpieczny i zdaliśmy sobie sprawę, że musimy ratować ludzi

Po rozpoczęciu nalotów i bombardowań dzielnic mieszkalnych w naszym mieście wybuchła panika. Pobyt w mieście stał się niebezpieczny i zdaliśmy sobie sprawę, że musimy ratować ludzi, zabierając ich za granicę. Na terenie kościoła, którego jesteśmy członkami, uruchomiono centrum wolontariatu. Szukaliśmy transportu, przewoźników, tworzyliśmy listy osób, odbieraliśmy je z różnych miejsc gdy nie mogły do nas przyjść, tworzyliśmy kolumny ewakuacyjne i wywoziliśmy ich wszystkich za granicę, do Europy. Jesteśmy niesamowicie wdzięczni Polakom, którzy otworzyli granice i niemal bez żadnych ograniczeń, zaczęli przyjmować Ukraińców pod swoje dachy.

W bardzo krótkim czasie nasze miasto opuściło prawie 70 proc. osób

Były bitwy o Kijów, a najeźdźcy nieustannie próbowali przebić się z Białorusi. Linia frontu znajdowała się sześćdziesiąt kilometrów od nas, a sytuacja ciągle się zmieniała. W bardzo krótkim czasie nasze miasto opuściło prawie 70 proc. osób. Wielu naszych wolontariuszy miało możliwość wyjazdu, ale nie opuściło kraju w tak trudnym czasie. Zabraliśmy tych, którzy potrzebowali ochrony, w bezpieczne miejsce i nadal pomagaliśmy wszystkim, którzy zostali.

Wiele pomocy przekazaliśmy wojsku. Kiedy transport ewakuacyjny wracał nie jechał na pusto, nasi zagraniczni przyjaciele załadowywali go pomocą humanitarną, tak potrzebną w tym czasie.

Wszyscy gotowi nieść pomoc za pośrednictwem Fundacji Elochim proszeni są o wpłaty na następujące konta:

JSC CB ,,PRIVATBANK” (USREOU 14360570, kod 305299) numer konta UA333052990000026002006404258, waluta UAH (hrywna ukraińska);
JSC CB ,,PRIVATBANK” (USREOU 14360570, kod 305299) numer konta UA903052990000026006046401143, waluta EUR (Euro);
JSC CB ,,PRIVATBANK” (USREOU 14360570, kod 305299) numer konta UA163052990000026008006404069, waluta USD (dolar amerykański).

Każdy z naszych wolontariuszy brał na siebie pewien obszar odpowiedzialności. Ktoś był odpowiedzialny za pomoc mieszkańcom miasta, ktoś za pomoc wojsku, ktoś za logistykę i dostarczanie pomocy humanitarnej, ktoś za przygotowanie jedzenia, ktoś szukał paliwa do samochodów i finansów, a ktoś pomagał we własnym transporcie.

Osiedliliśmy pewną liczbę osób w naszym domu i zaczęliśmy udzielać pomocy każdemu, kto został przymusowo przesiedlony

Minęło trochę czasu, linia frontu przesunęła się daleko od naszego miasta, naloty ustały, ludzie zaczęli wracać do domów. W tym czasie duża liczba zaczęła przybywać do naszego miasta ludzi z regionów frontowych. Osiedliliśmy pewną liczbę osób w naszym domu i zaczęliśmy udzielać pomocy każdemu, kto został przymusowo przesiedlony. Wiele pracy jest wykonujemy, aby pomóc wojsku. Wdrożyliśmy cały proces produkcji siatek kamuflażowych i kombinezonów dla naszych obrońców. Paczki na front wysyłamy regularnie.

Wraz z wojną stanęliśmy przed kolejnym wyzwaniem, aby przetrwać zimę

Tymczasem wróg jest bardzo podstępny i, na progu zimnej pogody, zaczął niszczyć urządzenia energetyczne i cieplne kraju, próbując pogrążyć nas w zimnie i ciemności. Wraz z wojną stanęliśmy przed kolejnym wyzwaniem, aby przetrwać zimę, w warunkach, gdy wróg chce nas całkowicie zostawić bez prądu i ciepła. Wróg chce nas przestraszyć i zmusić do zaprzestania oporu.

Ale nie mamy innego wyjścia, niż kontynuować walkę, w przeciwnym razie zostaniemy po prostu zniszczeni. Dziękujemy wszystkim naszym zagranicznym przyjaciołom, którzy nie trzymali się z dala od naszego nieszczęścia i pomagają nam się utrzymać i wygrać nierówną i niesprawiedliwą wojnę, którą rozpętała przeciwko nam Rosja” – kończy list Fundacja Elochim z ukraińskiego Korostenia.
Udostępnij: