Przejdź do treści

Największą średnią liczbę dzieci mają osoby prowadzące własną działalność gospodarczą

Fot. Instytut Pokolenia

W opublikowanym raporcie „Ekonomiczne uwarunkowania dzietności w Polsce” Instytutu Pokolenia, przygotowującego badania, opinie i ekspertyzy w zakresie demografii rodziny, jego autorzy zastanawiają się m.in. nad tym, jak wygląda zależność między dochodem a liczbą dzieci?

W debacie publicznej pojawiają się głosy przeciwstawne: według niektórych więcej dzieci mają osoby bardziej zamożne, według innych jest odwrotnie – osoby biedne. Podobnie wygląda kwestia zależności między miejscem zamieszkania, rodzajem nieruchomości, w jakiej mieszka rodzina, czy wykształceniem.

Instytut odpowiada na pytanie, jak jak wygląda zależność między dochodem, miejscem zamieszkania, zamieszkiwanym rodzajem nieruchomości, a liczbą dzieci

We wspomnianym raporcie, korzystając z „Badania budżetów gospodarstw domowych za rok 2021” przeprowadzonego przez GUS, Instytut Pokolenia odpowiada na pytanie, jak te zależności wyglądają.

Główne wnioski płynące z raportu:

  • Najwyższe średnie dochody (bez uwzględniania świadczeń społecznych) osiągają małżeństwa z czworgiem lub większą liczbą dzieci.
  • Spośród małżeństw z co najmniej jednym dzieckiem na utrzymaniu najwięcej dzieci mają te zarabiające najmniej i te zarabiające najwięcej.
  • Największą średnią liczbę dzieci mają osoby prowadzące własną działalność gospodarczą, a najmniejszą – osoby pracujące na etacie, które zajmują stanowiska kierownicze lub specjalistyczne.
  • Średnia liczba dzieci jest największa u osób mieszkających na obszarze mało zaludnionym, a najmniejsza – na obszarze gęsto zaludnionym.
  • Z perspektywy miejsca zamieszkania największą liczbę dzieci mają małżeństwa mieszkające na obszarze wiejskim.
  • Jeśli chodzi o charakter zamieszkiwanej nieruchomości, to najwięcej dzieci mają małżeństwa, które mieszkają w domu jednorodzinnym wybudowanym samodzielnie.
  • Tam, gdzie występują silne więzi międzyludzkie tworzące kapitał społeczny (mniejsze miejscowości, obszary o mniejszej gęstości zaludnienia), koszty związane z wychowaniem dzieci są niższe.
  • Tam, gdzie te więzi są słabsze, muszą być one zrekompensowane wyższymi wydatkami finansowymi.

„Co powstrzymuje kobiety? Przyczyny bezdzietności i niskiej dzietności w Polsce” to kolejny dokument Instytutu Pokolenia składający się z trzech części. Pierwsza obejmuje przegląd literatury polskiej i międzynarodowej na temat przyczyn rosnącej bezdzietności kobiet. Drugą stanowi badanie jakościowe (wywiady), podczas których pytano respondentki w wieku w okolicach 40 lat, dlaczego nie mają dzieci i czy była to ich decyzja. Uzyskane w ten sposób informacje były z kolei punktem wyjścia do badania ilościowego przeprowadzonego na grupie matek i kobiet bezdzietnych – poinformował serwis PAP MediaRoom.

Szacujemy, że jedna czwarta polskich kobiet w wieku 40 lat nie ma dzieci

– Ostatnio obserwujemy w Polsce duży wzrost bezdzietności. Okazuje się, że między kobietami urodzonymi w 1958 r. a tymi, które przyszły na świat w 1975 r, odsetek pań niemających dzieci wzrósł z nieco ponad 9 do blisko 20 proc. Na podstawie danych GUS wiemy też, że odsetek bezdzietnych kobiet z rocznika 1983 sięga prawie 30 proc. Te dane nie uwzględniają jednak urodzeń za granicą. Szacujemy, że jedna czwarta polskich kobiet w wieku 40 lat nie ma dzieci – mówił Michał Kot, dyr. Instytutu Pokolenia podczas prezentacji raportu w Centrum Prasowym PAP.

Ankieterzy pytali bezdzietne respondentki o przyczyny braku potomstwa. Okazało się, że wśród matek więcej jest takich, które mieszkają w innej miejscowości niż ta, w której się wychowały. Kobiety bezdzietnie częściej zamieszkują tam, gdzie dorastały.

Migracje nie korelują z brakiem potomstwa, natomiast dalekie migracje już tak

– Kiedy dalej drążyliśmy temat, ustaliliśmy, że matki, które wyprowadziły się z rodzinnego domu, najczęściej mieszkają w promieniu 50 km od niego, natomiast kobiety bezdzietne – w odległości od 100 do 300 km lub powyżej 300. Można więc powiedzieć, że migracje nie korelują z brakiem potomstwa, natomiast dalekie migracje już tak. Brakowi dzieci sprzyjają również częste przeprowadzki na więcej niż 20 km (3 i więcej w życiu) – mówił dyr. Michał Kot.

Naukowcy sprawdzali również, czy bezdzietność wynika z historii rodziny. Kobiety bez potomstwa częściej były jedynaczkami. Jednocześnie rozwód rodziców przed ukończeniem przez córkę siódmego roku życia zwiększał szansę na jej bezdzietność. Jeśli matka po rozwodzie weszła w kolejny związek i miała dzieci, jej córka też częściej miała potomstwo.

Inwestowanie w siebie i aktywność zawodowa sprzyjają macierzyństwu

W trakcie tych badań zweryfikowano również powszechnie panujące przekonanie, że bezdzietność kobiet wynika z nieustannego dokształcania się i stawiania kariery na pierwszym miejscu. – Wśród matek prawie 40 proc. miało wykształcenie wyższe magisterskie, a jak dołożymy do tego podyplomowe i doktoraty – ponad 40 proc. Wśród bezdzietnych było to zaledwie 20 proc. Inwestowanie w siebie i aktywność zawodowa sprzyjają więc macierzyństwu – podkreślał Michał Kot.

Badania Instytutu Pokolenia potwierdziły również, że bezdzietność wynika z niemożności znalezienia odpowiedniego partnera. Bycie w długotrwałym, stabilnym związku sprzyja dzietności, podobnie jak wcześniejsze wejście w związek przez kobietę.

Bezdzietność jest zjawiskiem wieloprzyczynowym

– Podsumowując: nasze badanie pokazuje, że bezdzietność jest zjawiskiem wieloprzyczynowym. Większość tych przyczyn jest nieuświadomiona, na co wskazuje fakt, że powody, o których mówią kobiety, mocno różnią się od analiz statystycznych pokazujących różnice między kobietami bezdzietnymi a matkami – podsumował Michał Kot.

Z kolei prof. Agnieszka Chłoń-Domińczak, prorektorka SGH i dyrektorka tamtejszego Instytutu Statystyki i Demografii, zwróciła uwagę na pewne braki omawianego raportu.

Uzupełnienie literatury i tego przeglądu literatury, który jest w badaniu, mogłoby inaczej ukierunkować same badania

– Nie ma rozróżnienia między charakterystyką zjawiska bezdzietności na podstawie danych statystycznych dotyczących całej populacji; danych indywidualnych o kobietach bezdzietnych, będących w publikacjach, na które się państwo powołujecie. Myślę, że uzupełnienie literatury i tego przeglądu literatury, który jest w badaniu, mogłoby inaczej ukierunkować same badania – powiedziała prof. Agnieszka Chłoń-Domińczak. Ponadto dodała, że „analizy częstości i związków liniowych pomiędzy obserwowanymi charakterystykami nie pozwalają na ocenę związków przyczynowo-skutkowych. Do tego potrzebna jest ocena mechanizmów określających badane powiązania”.

W jej opinii polskie i zagraniczne publikacje nie tylko pokazują, że są pewne czynniki powiązane z bezdzietnością, ale i dyskutują mechanizmy tych związków, czego zabrakło w raporcie Instytutu. „Rozumiem jednak, że jest to badanie eksploracyjne. Jeżeli chodzi o sformułowania w raporcie, to czasami wydają się zbyt arbitralne, bo nie są związane z wnioskami płynącymi z literatury. Na przykład kwestia migracji, która jest tu pokazana jako czynnik silnie wpływający na dzietność” – zauważyła.

Badania omawiane w raporcie na pewno potrzebują poszerzenia i pogłębienia, ale już teraz są nie do przecenienia

Raportu zdecydowanie broniła prof. Elżbieta Mączyńska, członek Komitetu Nauk Ekonomicznych PAN, honorowa prezes PTE. – Badania omawiane w raporcie na pewno potrzebują poszerzenia i pogłębienia, ale już teraz są nie do przecenienia, bo została w nich uwzględniona rola ścieżki życiowej kobiet – jak przemiany w rodzinach wpływały na kwestię dzietności – podkreśliła prof. Mączyńska.

Według niej czynnikiem wpływającym na zwiększającą się bezdzietność są przemiany cywilizacyjne, które nie zostały bezpośrednio uwzględnione w omawianym raporcie, ale pośrednio i tak wynikają z innych badań Instytutu. „Fakt, że cywilizacja industrialna kurczy się na rzecz nowej, niedodefiniowanej cyfrowej z ogromnym potencjałem sztucznej inteligencji, powoduje, że my ludzie jesteśmy coraz bardziej od siebie oddzieleni.

I mimo, że mamy sieci społecznościowe, narasta problem niechcianej samotności, co nie sprzyja związkom. Trzeba będzie to rozwiązać w przyszłości, być może w sposób radykalny” – zauważyła prof. Elżbieta Mączyńska.
Udostępnij: