Przejdź do treści

Trzeba zaplanować zmiany pod kątem AI w systemie edukacji i zabezpieczenia społecznego

Jacek Męcina; fot. Newseria innowacje

– Konsekwencje inwestowania w robotyzację, automatyzację, wykorzystanie w różnych procesach technologicznych sztucznej inteligencji, w połączeniu z robotami czy automatyzacją tych procesów, to będzie przełom także na rynku pracy.

Z badań prowadzonych wśród firm wynika, że nawet nie w pierwszych latach tych inwestycji, ale dopiero po jakimś czasie będą następować zmiany w zatrudnieniu – zwraca uwagę w wywiadzie dla agencji Newseria Innowacje prof. Jacek Męcina, doradca zarządu Konfederacji Lewiatan.

22 proc. Polaków obawia się wzrostu znaczenia sztucznej inteligencji i automatyzacji na swoim stanowisku pracy

– Te skutki, także negatywne, będą widoczne na rynku pracy pewnie w okresie jednej dekady, więc mamy czas na to, żeby się przygotować. Jeśli w percepcji społecznej będzie odczucie, że politykami publicznymi i zmianami pomagamy się przystosować do tej zmiany, wtedy opór i lęk przed tymi zmianami będzie mniejszy. I dlatego tak ważne jest już dziś rozpocząć debatę i konkretne działania – dodaje.

Jak wynika z opublikowanego w styczniu br. badania Pracuj.pl, 22 proc. Polaków obawia się wzrostu znaczenia sztucznej inteligencji i automatyzacji na swoim stanowisku pracy. Więcej niż co trzeci boi się, że przez SI w przyszłości może zmaleć liczba dostępnych miejsc pracy. Eksperci wskazują jednak, że największe obawy mają te osoby, które nigdy nie korzystały z tego typu narzędzi. Co więcej, jedna na cztery badane osoby wierzy, że SI nie będzie wpływać negatywnie na liczbę miejsc pracy na rynku, tylko uwolni czas pracowników na ambitniejsze zadania.

Pozytywne skutki automatyzacji są o tyle możliwe, że jest jeszcze sporo czasu, żeby przygotować się do zmian

O automatyzacji i robotyzacji wiele mówi się w kontekście rynku pracy i zastępowania ludzi na niektórych stanowiskach, jednak obawy, że doprowadzą one do zapaści na rynku pracy i bezrobocia, wydają się przesadzone. Zdaniem ekspertów roboty częściowo odpowiedzą na problem niedoborów na rynku pracy związanych m.in. ze starzeniem się społeczeństwa, a ponadto wygenerują popyt na wiele nowych stanowisk. Pozytywne skutki automatyzacji są o tyle możliwe, że jest jeszcze sporo czasu, żeby przygotować się do zmian. Powinny one obejmować m.in. kwestie podnoszenia kompetencji cyfrowych i zabezpieczenia społecznego.

– Pamiętajmy, że jesteśmy w procesie demograficznego starzenia się społeczeństwa, a więc zasobów pracy nam z roku na rok ubywa. To oznacza, że ten ubytek będziemy mogli częściowo zapełnić dzięki inwestowaniu w nowoczesne technologie, robotyzację, automatyzację, a część zasobów pracy będziemy musieli pewnie przesuwać w inne obszary, czy to usług dla biznesu, czy to usług społecznych, które mogą być i powinny być realizowane tylko przez człowieka. Usługi opiekuńcze, ochrona zdrowia – tutaj pojawi się dużo nowych ofert pracy – wskazuje prof. Jacek Męcina.

Choć z uwagi na robotyzację popyt na pracę się zmniejszy, to i baza osób w wieku produkcyjnym znacząco się skurczy

Starzenie się społeczeństwa jest dynamicznie postępującym procesem. Według prognoz GUS do 2050 r. osoby w wieku powyżej 60 lat będą w Polsce stanowić 40 proc. populacji. Eksperci uspokajają więc, że choć z uwagi na robotyzację popyt na pracę się zmniejszy, to i baza osób w wieku produkcyjnym znacząco się skurczy.

– Czyli nie ma szczególnych obaw, które mogłyby doprowadzić do istotnej nierównowagi na rynku pracy. Skoro kurczą się zasoby pracy, trzeba szukać sposobów na to, by zastąpić pracowników, których brakuje, uważam, że nowoczesne technologie właśnie dają taką szansę – podkreśla prof. Anna Organiściak-Krzykowska, ekonomistka z Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego.

Część pracy, zwłaszcza takiej, która ogranicza się do powtarzalnych czynności, będzie zastępowana pracą robotów

Wśród koniecznych do podjęcia przygotowań jest podnoszenie lub zmiana kwalifikacji. To z jednej strony będzie wymagało aktywności ze strony pracowników, a z drugiej – uruchamiania mechanizmów wsparcia w tym procesie przez firmy, a nawet państwo. W badaniu Pracuj.pl 42 proc. respondentów stwierdziło, że chciałoby wziąć udział w szkoleniu z wykorzystania SI, jeśli zorganizowałby je pracodawca. Część pracy, zwłaszcza takiej, która ogranicza się do powtarzalnych czynności, będzie zastępowana pracą robotów. Również ten proces spowoduje migracje wewnętrzne i zewnętrzne zatrudnionych. Wyzwaniem systemowym będzie więc przekwalifikowanie pracowników zajmujących dziś stanowiska, które w przyszłości zostaną zrobotyzowane, ale też wyposażenie przyszłych uczestników rynku pracy w oczekiwane przez pracodawców kompetencje. To zaś wymaga zmian w systemie edukacji.

Choć programowanie jest w podstawie programowej szkół już od 2017 r., to wciąż nie jest ono w szkołach powszechnie realizowane. Jak podaje Urząd Miasta st. Warszawy, jedynie co 10. nauczyciel informatyki posiada kompetencje do nauki programowania. Władze stolicy w wybranych szkołach uruchomiły we wrześniu 2023 r. pilotaż projektu „Programowanie = Nasz drugi język”. W jego ramach zapewniają m.in. bezpłatne szkolenia dla nauczycieli, którzy prowadzą zajęcia z programowania, w tym również takie, które będą przygotowywać do matury z informatyki. Takich inicjatyw wciąż jest jednak niewiele, brakuje też działań na szczeblu centralnym, które prowadziłyby do przygotowania uczniów na zmieniające się realia.

Młodzi ludzie powinni być przyzwyczajani do tego, że trudno będzie w przyszłości obrać jasną ścieżkę rozwoju zawodowego

Zdaniem prof. Jacka Męciny potrzebna jest reforma kształcenia nie tylko pod kątem dostosowania podstawy programowej do oczekiwań przyszłych pracodawców, ale także związanej ze zmiennością na rynku zrobotyzowanym. Młodzi ludzie powinni być więc przyzwyczajani do tego, że trudno będzie w przyszłości obrać jasną ścieżkę rozwoju zawodowego, a po drodze być może będą musieli być gotowi do przekwalifikowywania się.

– Ten proces podnoszenia czy zmiany kwalifikacji jest permanentnym wyzwaniem, które będzie towarzyszyło im przez całe ich życie zawodowe – zauważa doradca zarządu Konfederacji Lewiatan. – Czyli, po pierwsze, ta gotowość do zmiany lub podniesienia kwalifikacji, po drugie, środki na to, aby można było je przeznaczyć na podnoszenie bądź zmianę kwalifikacji osób, które dziś są na rynku pracy.

Do tego jeszcze potrzebny jest model zabezpieczenia społecznego, który musi być gwarantem tego, że nikogo nie zostawimy samego, że będą świadczenia, które będą pomagać w przejściu tego trudnego okresu.
Udostępnij: